ShinyBox - wrzesień 2013


Jak wiele Ambasadorek, ja także dostałam nowego ShinyBoxa. Po zaglądnięciu na pierwsze posty z zawartością, byłam rozczarowana. W sumie nadal jestem, jednak kiedy pudełko trafiło w moje ręce mam o nim lepszą opinię.

Ostatnio ShinyBox zaskakiwał mnie dobrymi pudełkami. Czasy, kiedy w każdym opakowaniu znajdowałyśmy kolejny kosmetyk Dermedic już minęły i odtąd można było poznać więcej innych kosmetyków, innych - chociaż niekoniecznie ekskluzywnych - marek. Wrześniowa zawartość nie jest najgorsza, jednak mi osobiście niezbyt odpowiada. Już mówię, czemu.


  • Róż z olejem arganowym Paese - byłam na 'nie' zanim otrzymałam pudełko. Róży miałam wiele, większość oddałam, zostały mi głownie róże Sleek, a nie chciałam kolejnego z innej firmy. Jednak kolor jest bardzo ładny, mój egzemplarz jest w nr 41, będzie pasował na jesienne dni. Pigmentacja jest zaskakująca dobra, a konsystencja podatna na rozcieranie. Odcień trudno określić - jest to coś między słodkim różem na brzoskwinką.
     
  • Czarna kredka do oczu Glazel - cieszę się z firmy, ale z produktu nie, bo.... najzwyczajniej w świecie nie używam kredek. Żadnych. W ogóle. Kredki użyłam raz, wydaje się być fajna, ale na moich oczach i tak się odbija, nawet przygruntowana cieniem. Zdecydowanie wolę eyelinery.
     
  • Serum nabłyszczające Toni&Guy - nigdy nie miałam nic z tej firmy, więc cieszę się, że mogę przetestować to serum. Jednak pojemność jest dość mała i myślę, że szybko je wykończę. Tak, jak przypuszczałam, jest to produkt przezroczysty, czyli taki, jakiego moje włosy nie lubią. Niemniej jednak nie działa na nie tak źle, jak inne jedwabie. Myślę, że je wykończę i tyle, raczej bez większych uczuć.
     
  • Mleko do ciała Scottish Fine Soaps - pierwszy raz słyszę o tej firmie, ale pierwsze wrażenia nie są najlepsze. Po pierwsze: to mleczko ma strasy zapach - bardzo intensywny, jakby kremowo-proszkowy i przypominający babcine perfumy. Po drugie: ma na początku składu parafinę, której nie lubię. Jestem po dwóch użyciach i stwierdzam, że nawilżenie też nie powala. Produkt niezbyt trafiony.
     
  • Szampon Phenome - jeden z lepszych produktów z pudełka, przynajmniej dla mnie. Lubię naturalniejsze i bardziej bogate szampony, więc jak dla mnie na plus. Szamponu użyłam już 2 razy i starczy mi na kolejne 3-4 użycia. Kosmetyk mocno pachnie miętą/melisą, przyzwoicie się pieni i całkiem fajnie myje włosy. Za tę cenę się nie skuszę, ale lubię testować nowości włosowe.

Pudełko wrześniowe nie zdobyło mojej wielkiej sympatii, ale nie jest tragicznie. Sama bym się na nie nie skusiła, bo wolę nieco inne produkty, ale jeśli Wam się podoba, to wciąż możecie je kupić na stronie ShinyBoxa za 49zł :) Skusicie się, czy raczej nie? Jaka jest Wasza opinia o pudełku?


No comments:

Post a Comment