Projekt denko - wrzesień 2012

Uwielbiam zużywać! Dlatego zazwyczaj w moich projektach denko pokazuję niemałą ilość produktów. Mój chłopak śmieje się, że zużywanie kosmetyków to moje kolejne hobby. Zobaczcie, co udało mi się zużyć w tym miesiącu:

  • Gabamed, Krymska naturalna sól lawendowa - kiedyś opisywałam wersję różaną. Ta bardziej przypadła mi do gustu, bo cząstki lawendy były mniejsze i nie przeszkadzały tak jak płatki róży. Zapach mało intensywny, jednak kryształki soli mniejsze niż w różanej, co jest na plus. Dostałam ją do przetestowania od Ukraina-shop.
  • Balea, żel do mycia o zapachu kiwi - kiwi mi to nie przypominało, ale pachniało czymś jeszcze fajniejszym... zieloną Hubbą Bubbą! :D Tej wersji używało mi się przyjemniej niż malinowej, a przede mną jeszcze melonowa.
  • No 36, dezodorant do stóp - niewydajny i niezbyt udany produkt. Nie wiedziałam do końca po co mam go używać - ani nie chronił przed potem, ani jakoś znacząco nie odświeżał...
  • Bielenda, krem z Żeń szeniem - zużyłam go do stóp, właściwie starczył na 2-3 użycia, ponieważ mimo grubej warstwy nic nie nawilżył. Opisywałam go tutaj.

  • Balea, odżywka do włosów - pisałam o niej niedawno w tej notce. Bardzo niewydajna.
  • L'biotica, Biovax, maseczka do włosów wypadających - nie polubiłam się z nią. Nie urzekł mnie zapach ani działanie... Mam wrażenie, że obciążała mi włosy, mimo że nie kładłam jej przy skórze głowy.
  • BanLab, olejek Sesa - również niezbyt wydajny, ale za to dobry. Myślę, że jeszcze kiedyś się na niego skuszę. Więcej możecie przeczytać tutaj.
  • Farmona, wcierka Jantar - moje kolejne opakowanie... Lubię ten kosmetyk, w połączeniu z olejkami rzeczywiście przyspiesza wzrost włosów.
  • Schwarzkopf, Diadem, farba do włosów - efekty koloryzacji można było zobaczyć tutaj.

  • p2, Perfect face!, spray utrwalający makijaż - skończyłam go używać jako płynu do zwilżania pędzla, nie wiem czy miał wpływ na przedłużenie makijażu, ale na pewno nie skracał czasu jego przebywania na mojej twarzy. Zostawiam sobie opakowanie, ale nie wiem czy kupię go ponownie.
  • Bell, korektor - robiłam na jego temat recenzję, w której zdjęcia (na podbitym oku mojego chłopaka) zrobiły furorę ;) Zapraszam tych, którzy jeszcze nie widzieli ;)
  • Tisane, balsam do ust - dobrze nawilżał, ale bez rewelacji. Konsystencja tej szminki była bardzo gęsta, ciężko było ją rozprowadzić (aż się boję co by było w zimie). Szybko ubywała.

  • Rival de Loop, kapsułki anti-age - mama kupiła je sobie rok temu w Niemczech i nie używała, więc zużyłam ja. Nie zapychały mnie, dość szybko się wchłaniały, nawilżały.
  • Balea, chusteczki oczyszczające - wygrałam je w rozdaniu u Naomi i bardzo je polubiłam. Opakowanie jest małe, zawiera 10 sztuk, w sam raz do torebki. Jestem osobą, która często na noc ląduje u chłopaka i dzięki nim mogłam przyjemnie zmyć makijaż. Nie podrażniały, wręcz były delikatne, miały przyjemną teksturę. Dodatkowo ładnie pachniały, tak mlecznie i pozostawiały taką jakby mleczną warstwę na skórze. Całkiem ładnie zmywały makijaż.
  • Ziaja, maseczka nawilżająca - w tym miesiącu prawie nie używałam maseczek... ostatnio nie miałam czasu, ani ochoty. Maseczki Ziaja lubię i często do nich wracam.

Na koniec opiszę Wam dwa mini-produkty, które znalazły się w najnowszym ShinyBox. Są to kosmetyki marki Zepter... Niestety nie było za bardzo co testować, ponieważ w pudełku znalazły się próbki po 5ml (czyli wysokości mojego małego palca!). Uważam, że to bardzo niemądre posunięcie, by firma, która ma tak drogie kosmetyki, dawała tak małe testery. Kto normalny kupi tonik po jednym czy dwóch użyciach?!

  • Zepter, owocowy tonik nawilżający La Danza - tubeczka starczyła mi na 2 użycia, więc jak się domyślacie, trudno mi jest go ocenić. Na pewno nie podrażnia, nie ściąga skóry. Pachnie dość przyjemnie, trochę ekskluzywnie, zauważyłam też delikatne nawilżenie. Szkoda, że próbka taka mała (marka Zepter mogłaby tak nie oszczędzać i dać chociaż 20ml), bo produkt mógłby się okazać fajnym... Niestety i tak cena odrzuca - 276zł!
  • Zepter, krem do rąk Swisso Logical - tutaj dostaliśmy dwie tubki (2x5ml), więc przetestowanie produktu było już bardziej realne. Mi jedna tubka wystarczyła na ok. 5 użyć, więc po 10 aplikacjach mogę powiedzieć, że krem jest niezły - ładnie pachniał (jak perfumy dojrzałej kobiety), przyjemnie nawilżał, był dość treściwy. Jednak znów cena odrzuca, bo za 100ml płacimy 74zł.

No comments:

Post a Comment